Puszcza

15 maja 2016

„Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las” – jak mówi stare przysłowie. W czasie naszej drogi, wielokrotnie natykamy się na miejsca, gdzie natura odzyskuje to, co wcześniej próbował jej wydrzeć człowiek. Stare zabudowania znikają, gdy zabraknie gospodarzy. Budynki zapadają się w sobie, chylą coraz bardziej do ziemi, aż w końcu stają się jej częścią. Paradoksalnie ostatnim śladem po człowieku są rośliny. Malwy i bratki w miejscu, gdzie kiedyś stał płot, jabłonie posadzone w równych rzędach w dawnym sadzie, czy leszczyny i zdziczałe porzeczki, które nadal rodzą owoce, choć nikt ich już nie zbiera.
Ale ten proces zarastania lub odradzania, w zależności od perspektywy jaką przyjmiemy jest bardzo długi. Zbyt długi dla większości ludzi. Zazwyczaj myślimy w kategoriach jednego pokolenia w przód lub w tył. To, co zdarzyło się dawniej jest już historią. To, co wydarzy się później jest fantastyką. Dla nas liczy się tylko tu i teraz, bo tylko tego jesteśmy w stanie doświadczyć. Jesteśmy na ziemi przez chwilę i właśnie tą chwilą żyjemy.
Przejeżdżając przez Puszczę Białowieską przyglądałam się starym, potężnym drzewom. Wiele z nich stało tu na długo przed moim narodzeniem, a niektóre będą tu prawdopodobnie nadal, gdy o mnie nikt już nie będzie pamiętał. Przebywając między nimi łatwo zrozumieć, gdzie Tolkien znalazł inspirację dla swoich Entów i ich powolnego języka, którego nie jest w stanie zrozumieć żadna tak pochopna istota jak człowiek.