Przygotowania
Rowerowy Dom Kultury to nie tylko sama trasa wokół Polski, ale także miesiące przygotowań, setki rozmów telefonicznych i niezliczone ilości wysłanych meili. Wszystko zaczęło się jak zwykle od rozmowy: „A może byśmy tak… przejechały Polskę dookoła?”. Takie spontaniczne deklaracje wygłasza się dość łatwo. Później jednak potrzeba sporo samozaparcia i konsekwencji, aby wprowadzić je w czyn. Nam się udało, choć nie bez problemów i wielu chwil zwątpienia.
Przejechać Polskę na rowerze – to żaden problem – pod warunkiem, że się ten rower posiada! My nie miałyśmy ani rowerów, ani sakw, ani umiejętności związanych choćby z prozaiczną wymianą dętki. Na szczęście z pomocą przyszło nam Stowarzyszenie Afryka Nowaka. Podczas 4 Pleneru podróżniczego w Boruszynie odbyło się uroczyste przekazanie dwóch rowerów, które wróciły właśnie z Rowerowego Jamboree z Japonii. Było sporo zabawy przy kompletowaniu różnych części i próbach dopasowania do siebie poszczególnych elementów. Warto zaznaczyć, że te rowery miały za sobą naprawdę ciężkie chwile na pustyniach Uzbekistanu i Chin, w górach Pamiru , w śniegach Turcji, czy na bezdrożach Tadżykistanu. Połatane chińskie dętki, każde koło z innej parafii, bagażnik na wygiętym gwoździu, czy przyspawane do ramy wzmocnienia z kawałków blachy to właśnie były nasze rowery w całej okazałości. Patrząc na nie w tym stanie, niektórzy poklepywali nas z lekkim politowaniem po plecach życząc powodzenia. Okazało się jednak, że nasze rowery mimo iż nie miały najlepszej prezencji spełniały świetnie swoją podstawową funkcję tzn. jeździły. A po wizycie w zaprzyjaźnionym serwisie rowerowym były gotowe, by znowu wyruszyć w długą trasę.
Prologiem Rowerowego Domu Kultury była 10-dniowa wycieczka wzdłuż linii brzegowej Bałtyku. O tym dlaczego wybrałyśmy się właśnie tam i jak wyglądała nasza trasa możecie przeczytać tutaj.
Później przyszła długa jesień i zima. Na jakiś czas trzeba było pożegnać się z Rowerowym Domem Kultury. Głównie po to, by zająć się innymi projektami, jakie realizuje Stowarzyszenie Zielona Grupa. Jednakże już w grudniu przygotowania do RDK ruszyły znowu pełną parą. Przede wszystkim należało zacząć od wyznaczenia bardzo dokładnej trasy. Doświadczenia znad morza nauczyły nas, że nie ma co „kozaczyć” z dziennymi odcinkami. Uznałyśmy, że 50-60 km to optymalne rozwiązanie. Jak się później okazało to i tak były tylko nasze pobożne życzenia, bo rzadko kiedy schodziłyśmy poniżej 70 km, a kilkukrotnie przekroczyłyśmy też setkę. No cóż, w podróży nie zawsze można trzymać się planu, nawet jeśli ten plan jest dobry.
Kiedy już trasa była ustalona, przyszedł czas na prawdziwie mrówczą robotę, a mianowicie pisanie maili, telefony i umawianie warsztatów. Zajęła się tym nasza niezastąpiona wolontariuszka Marysia. Powoli, powoli, z tygodnia na tydzień nasza mapa zaczęła się zapełniać. A im więcej pojawiało się na niej przystanków, tym trudniejsza stawała się logistyka.
W tym samym czasie zaczęliśmy także szukać sponsorów i patronów medialnych, którzy zdecydowali by się nas weprzeć. Rowerowy Dom Kultury stał się naszym poligonem doświadczalnym. Właściwie wszystko, co jest z nim związane było dla nas nowością. Wszystkiego musieliśmy się nauczyć i popełniliśmy przy tym bardzo wiele błędów. Mimo to olbrzymia grupa ludzi, firm i instytucji nam zaufała. Jesteśmy za to niezwykle wdzięczni i możemy tylko obiecać, że w przyszłości zrobimy wszystko jeszcze lepiej i sprawniej. Bardzo wiele się nauczyliśmy, a dzięki Waszemu wsparciu Rowerowy Dom Kultury mógł w ogóle ruszyć!
Nasz sponsor strategiczny. Dzięki niemu udało nam się doprowadzić do pozytywnego finału naszą kampanię na PolakPotrafi. Co tu dużo mówić, dzięki temu wsparciu nie umarłyśmy po drodze z głodu.
Według nas, najlepsza polska firma produkująca sakwy rowerowe. To oni wyposażyli nas we wszystkie sakwy, worki oraz bagażniki rowerowe. W dodatku musimy zaznaczyć, że współpraca sponsorska z nimi to prawdziwa przyjemność, a ich produkty sprawdziły się we wszystkich, nawet najbardziej ekstremalnych warunkach.
Sponsor, który dołączył do nas niemal w ostatnim momencie. W sam raz, by podarować nam bon o wartości 500 zł na zakupy. Dzięki temu wyposażyłyśmy się m.in. w zapasowe dętki, klocki hamulcowe, pelerynki i zapas Isostarów, które wspomagały nas przez całą drogę.
W ramach grantów przyznawanych przez sklep Woda Góry Las otrzymaliśmy wsparcie finansowe w postaci bonu na zakupy w sklepie o wartości 1000 zł. Przeznaczyliśmy je na zakup m.in. butli gazowych, sprzętu biwakowego, a także gadżetów rozdawanych podczas warsztatów (naklejek i pinsów). Wypożyczalnia sprzętu turystycznego WGL wsparła nas także super fajnym namiotem, który z powodzeniem służył nam w czasie całej wyprawy.
Nasze rowery sporo przeszły w czasie Rowerowego Jamboree, w drodze z Polski do Japonii, ale chłopaki z Bike Workshop doprowadzili je do porządku. Wymienili, co trzeba, dokręcili, nasmarowali i wyczyścili tak, że wyglądały prawie jak nowe:)
To nie tylko sponsorzy, ale i nasi przyjaciele, którzy wspierali nas od samego początku. Przede wszystkim jednak udostępnili nam dwa rowery oraz część wyposażenia rowerowego, bez których nasza podróż nie mogła by się odbyć.
W tym czasie, gdy Marysia zajmowała się zamienianiem niemożliwego w możliwe, czyli rozciąganiem czasu i skracaniem przestrzeni między różnymi miejscowościami, Ula zabrała się za pisanie scenariuszy warsztatów oraz tworzenie bajki kamishibai.
O efektach tej pracy możecie przeczytać tutaj:
I nagle, zupełnie niespodziewanie przyszedł kwiecień i dzień naszego wyjazdu. Trzeba było upchnąć wszystko jakoś w sakwy, przytroczyć do rowerów i ruszyć na spotkanie z przygodą.