Morze przed sezonem

2 czerwca 2016

Morze jest zupełnie inną granicą niż te, które do tej pory odwiedziłyśmy. Jest rozciągnięte w czasie i przestrzeni. Nie ma słupków granicznych ani wyraźnej linii oddzielających Tam od Tutaj. Nie można zajrzeć na drugą stronę, bo żadnej drugiej strony właściwie nie ma.
Ale właśnie dzięki temu morze jest jeszcze większą tajemnicą, która od wieków przyciągała różnych awanturników i śmiałków żądnych przygód. Jest obietnicą przygody i zachętą do odkrywania nowych krain, ukrytych gdzież za horyzontem.
Morze jest inne o każdej porze dnia. Upalne dni wypełnione są spoconymi, zapiaszczonymi ciałami i tandetą plastikowych gadżetów ze sklepu z pamiątkami. Wieczory z reguły zarezerwowane są na sentymentalne zachody słońca. Ale jest też taki szczególny moment, tuż po tym jak rozżarzona tarcza słoneczna zniknie za widnokręgiem. Wtedy wieczorne morze robi się depresyjne i hipnotyczne niczym z XIX-wiecznych obrazów i poematów.
Siedząc na brzegu obserwuję fale, które z tępą monotonią rozbijają się o brzeg. Wpełzają po piasku, by po chwili wycofać się zabierając ze sobą drobinki piasku. Zachłanne palce morskiego potwora, które kuszą i czekają tylko, by porwać jakiegoś nieszczęśnika w swoje odmęty. Towarzyszy temu nieprzerwanie równomierny szum, który mimo swojej przewidywalnej powtarzalności wywołuje jakiś dziwny niepokój.

M. mówi, że chociaż mieszka tu już prawie rok, nadal jest obca. Mówią o niej „turystka”, bo gdy przychodzi na plażę siada jak najbliżej wody. Ludzie Stąd siadają daleko, na schodach. Przecież widok jest taki sam, a przynajmniej piasek nie sypie się do butów.
Taki piasek w bucie uwiera później w stopę, tak samo jak to miejsce uwiera niektórych ludzi w duszę.
Mieszkać tu nie jest łatwo, bo życie nad morzem sprowadza się właściwie do jednego: do Sezonu. Przez większą część roku wszystkie nadmorskie miejscowości wyglądają jakby były wielkim placem budowy. Niektórzy zaczynają zaraz po wyjeździe ostatnich wakacyjnych gości. Nieliczni przeczekują jesień i zimę, by już wczesną wiosną ruszyć ze zdwojoną siłą do pracy. Rozbudowują, wzmacniają, wymieniają. Wszystko to, by na Sezon powstała atrapa ekskluzywnego miasta. Bajka, w którą uwierzą przybywający letnicy. Po dwóch, trzech miesiącach cały ten tani blichtr znowu się wytrze, zużyje, zakurzy i będzie trzeba wszystko zaczynać od początku.

  1. podoba się ten klimat przygotowań. Woli puste plaże i ulice. Ale jej wolno. Ona nie jest przecież stąd i nie wiadomo jak długo tu jeszcze zostanie.
    Zresztą prawdziwy Sezon jeszcze się nie zaczął. W pochmurne dni te wszystkie Astorie, Arkadie i Perły Bałtyku wyglądają strasznie przygnębiająco. Przechadzają się między nimi podstarzałe boginie i Adonisi w sandałach i skarpetkach. Szukają zgubionej młodości na dancingach disco polo.